Witajcie, dziś zaczniemy od rozgrzewki metafizycznej, a potem będzie trening dotyczący
naszej przyszłości. Dziś nauczymy się 3 technik w stylu Korczaka. A później ćwiczenia możecie kontynuować sami.
Zacznijmy od medytacji. Wyobraźmy sobie, że przylatuje do nas UFO. Zostajesz wyznaczony przez Ziemian na przewodnika ufoludków. Nigdy nie byli na ziemi. Muszą się wszystkiego nauczyć. Próbują maczać czułki w zupie – ty pokazujesz im łyżkę. Pytają o najprostsze rzeczy – ty im pokazujesz, jak to wygląda na Ziemi. W pewnym momencie spytają – skąd się biorą dzieci? Co mówisz? Że z komórek: męskiej i żeńskiej. Tak, stąd bierze się ciało. A myśl, osobowość, wyobraźnia, marzenia, czułość? Ktoś ich tego musi nauczyć.
No właśnie. Janusz Korczak mówi, że dziecko jest jakby cudzoziemcem. Nie rozumie języka,
nie zna kierunku ulic, nie zna praw i zwyczajów. Czasem tak trudno o coś poprosić, że woli się samo rozejrzeć. Jesteś więc dla niego przewodnikiem. Nie zapominaj, że jeszcze trudno mu precyzyjnie wyrazić myśli. To dlatego nie zawsze się rozumiecie.
Trening Korczaka polega więc na tym, żeby pozwolić mówiąc poetycko, „pić radość poranka i ufać”. Radość poranka jest o tym, że dziecku nie żal czasu na rozmowę z psem, na chwytanie piłki, dokładne obejrzenie obrazka, przerysowanie litery. Ono ma słuszność, bo wszystko to na ziemi jest dziwne. Jeżeli kto przybywa z kosmosu – a nie wiadomo gdzie było dziecko zanim znalazło się w brzuchu – może potrzebować innych rzeczy, niż myślisz. Może do jego pokoju, gdzie wylądowało na ziemi, potrzebny jest nie dywan, ale fura zdrowego, żółtego piasku, spora wiązka patyków i taczka kamieni? Może deska, tektura, funt gwoździ, piła, młotek, tokarnia i kajak byłyby właściwszym prezentem niż prawe dopływy Wisły na pamięć? Może. Ale nie ma reguły.
Od czego zacząć? Trening Korczaka zaczynasz od pytania: co by było, gdyby kazano być ci
kimś innym? Bunt. No właśnie. Każde dziecko jakieś już jest. To nie plastelina, by go
wałkować zgodnie z twoimi zachciankami. Brzoza pozostanie brzozą, dąb dębem. Nie
zmienisz ich, ale możesz pozwolić się rozwinąć.
Technika pierwsza. Dla kogoś przybywającego z kosmosu rezerwujesz szacunek – nawet jeśli wygląda i zachowuje się inaczej niż my. A dziecko miało do tej pory jakiś paradoksalny,
niepełny status – ono niby jest, ale dopiero kimś, kto będzie. Nasze życie jest poważne,
szanowne, a ich pobłażliwie tolerowane, mniej warte. Uważało się, że dzieci zaczną
naprawdę, że na serio dopiero w przyszłości – i miażdżyliśmy ich teraźniejszość.
Dlatego kiedy dziecko mówi ci, że cię nienawidzi – nie ty jesteś wrogiem, ale twoja miażdżąca przewaga! Jeśli do tego mamy mizerny poziom moralnym, rzucamy wszędzie zakazy i nakazy– pozornie dla jego dobra. Ale spróbujmy poprzeczkę ustawiać razem. W treningu Korczaka popularne były zakłady. Raz w tygodniu mistrz zakładał się ze swoimi
wychowankami w Domu Dzieci i ustalał maksymalną liczbę wykroczeń. Np.: nie powiem
cholera więcej jak pięć razy”). Jeśli się udało – nagrodą były 3 cukierki. 3 to dobra liczba.
Można się już z kimś podzielić. Dlatego zawsze trzeba nosić coś z kieszeniami…
Po co ten zakład? Jeśli przybywasz z kosmosu, gdzie jest próżnia, lubiłbyś wszystkiego
dotknąć, powąchać, eksperymentować. Tak samo ono – chce doświadczać życia, więc czasem się poślizgnie. Właśnie, trzeba nauczyć się też rzeczy bolesnych i nieprzyjemnych. Dlatego błędy które popełnia dziecko, to nie grzechy – to sposób na to, by nauczyć się latać.
Tak więc pierwsza technika – szacunek. Druga zasada dotyczy Ciebie. Ty też będziesz
popełniać błędy. Dopiero z tych błędów wynika wiedza. Przyznaj się do nich. Przepraszając
dziecko nigdy nie tracisz autorytetu. I nie zrzędź ,bo wtedy musi się przed tobą bronić i staje
się głuche.
Trzecia i najważniejsza technika – miłość: Nie rób z siebie nieskazitelnego ideału, bo prawda
o tobie kiedyś będzie nie do zniesienia. Po prostu zaufaj i nie bój się w miłości. Nigdy.
Tylko szczęśliwe dzieci zrobią szczęśliwą przyszłość. Nie będą się bały prawdy. Będą na tyle
bezpieczne, by podzielić się trzecim cukierkiem. Trzy techniki: szacunek, pozwolenie na
błędy, miłość. No to trenujcie – bo kosmos już czeka pod drzwiami.