Dzień dobry. Dziś porozmawiamy sobie o Freudzie. Dlatego jest dziś ze mną – flamaster!
Otóż flamaster musi pisać. Tak jak człowiek ma potrzebę seksualną – libido – które go pcha. Ujmę to metaforycznie jako wewnętrzną potrzebę pisania. Ciśnienie takie. Tak jak flamaster szuka papieru, tak człowiek szuka seksualnego spełnienia. Ale że człowiek nie może mazać wszędzie, że musi się ograniczać w jakichś konturach – stad bierze się kultura. Wielkie dzieła i małe dziełka, w które wciskamy nasze niespełnienie – z tym wolno, z tym nie wolno. Flamaster dąży do pisania – nazwiemy ten popęd libido – ale jednocześnie ma instynkt zupełnego się wypisania, pęd ku śmierci – tanatos. Jak całus, gdy ma się nóż na gardle.
Freud uważał, że mamy wrodzony kompleks Edypa, czyli że dążymy do stanu zjednoczenia z pierwotnym obiektem seksualnym. Matką. Ojcem. Biologicznie też ma istnieć zazdrości o penisa. Tak jakby flamaster – człowiek był podzielony na skuwkę i część piszącą. I ta skuwka ma problem, że sama nie pisze. Że musi się uzupełnić.
– Ale to przecież nie prawda! – W tym momencie w chodzi Karen Horney , niemiecka psychoanalityczka i mówi: że Freud się myli. – No idź już. Teraz ja będę mówić.
Karen Horney nie zgadzała się z biologicznym ujęciem Freuda. Ludzie to nie mrówki. Daj mi te flamastry. Dziękuję. Popatrzcie na te flamastry. Karen Horney mówi tak: kluczowe jest to, jakim tuszem napełnimy flamastry, gdy są młode.
Jeśli z tym napełnianiem tuszem było coś nie tak – czyli jeśli człowiek dostał w dzieciństwie było zbyt mało ciepła, ujawnia się lęk podstawowy – że świat jest wrogi. Inne flamastry tylko czyhają, żeby zamazać to co chce nasz opuszczony flamaster.
Jeśli to wypełnienie tuszem w młodości jest zbyt słabe, dziecko odczuwa bezradność i lęk, czuje wrogość wobec rodziców. Wrogość, czyli urazę, złość, zazdrość. Flamaster chce być napełniony, ale czuje, że nie ma na to szans. To go wkurza. Boi się, że utraci nad tym kontrolę. Chce napełnienia i jest pełne złości z jego braku.
Ten flamaster myśli, że jest super. Że zostawia super kreskę. To jego ja idealne Ale tak naprawdę jest taki sobie. Trochę przerywa. Trochę wyschnięty jest. I ten flamaster tak bardzo wierzy w te swoje idealne kreski, że traci kontakt z tym , co realne. Najczęściej taki flamaster ma 3 kolory.
Kolor pierwszy – szary. Wyparcie wrogości. Jest miło i modnie. Potrzebuje akceptacji, miłości, unika konfliktów. Wiecie – tylko miłość da mi poczucie akceptacji i bezpieczeństwa.
Drugi kolor – czarny. Przeciw ludziom. Agresja, ekspansja, roszczeniowośc – chce zamalować wszystko. Zniszczyć inne kolory. Świat jest wrogi i pełen rywalizacji. Chce kontrolować . Wszystko obwodzić swoim konturem. Wiecie – tylko kontrola da mi poczucie bezpieczeństwa.
Trzeci kolor – biały. Wycofujemy się z rywalizacji z innymi, z interakcji. Ufamy sobie, stoimy z boku, tęcza? Proszę bardzo, ale nie ze mną. W białych rękawiczkach, bez emocji, na chłodno.
Neurotyczność jest wtedy, gdy któregoś koloru jest za dużo. Gdy jest poczucie nienasycenia – w miłości, w panowaniu nad innymi, w obsesji do niezależności, w perfekcji.
Karen Horney uważa, że kiedy ogarnia nas lęk podstawowy, tracimy poczucie bezpieczeństwa. chcemy malować wspólny obraz z innymi flamastrami, ale boimy się ich kolorów. Bo możemy zostać opuszczeni i doznamy uczucia tak dobrze znanego z dzieciństwa – bezradności. Musimy się bronić.
Np. filozofowie, którzy mają neurotyczną potrzebę dążenia do perfekcji, zsuwają się po równi pochyłej i starają się wszędzie poklasyfikować, poporządkować, poanalizować. Nie tylko w myśli, ale też na biurku. Sobie. Komuś. Znacie to – źle ułożona linijka – od razu panika. Krzyk, histeria, molesta.
Tak, i teraz mówię do Ciebie. Karen Horney uważała, że Freud narysował swój obraz w oparciu o chore, niedopełnione flamastry w zakładach klinicznych. O dobrych flamastrach nic nie wiedział. A co do zazdrości o penisa – wg Horney, jeśli już cos istnieje, to raczej istniałaby „zazdrość o macicę”. Całe to filozofowanie, chorobliwe dążenie do sukcesu to substytutem zdolności do rodzenia. Skazane na porażkę. Acha, i uważajcie, jakie jakimi flamastrami chcecie malować swoją przyszłość. Lepiej żeby były w odpowiednim momencie życia napełnione. Inaczej czeka was neurotyczna osobowość naszych czasów.