Teraz takie czasy są, że na zajęcia przychodzi tylko papieros. Sprawdzam mu listę obecności – papieros – jest. Proszę, wytrzymaj parę minut, żebyś mi się tu nie rozproszył, nie zwiał, nie poszedł do toalety, wiecie, jak różne są pomysły.

Kiedy tak siedzimy sobie – ja i papieros, przypomina mi się zdanie z Augustyna. Nie wychodź na świat, wróć do siebie samego, we wnętrzu człowieka mieszka prawda. Otóż ja tego papierosa – częściowo przynajmniej, jego że tak powiem, zwiewną esencję – zabieram do swojego wnętrza w poszukiwaniu tej prawdy. On tam sobie sprawdza tę prawdę w moim wnętrzu i wychodzi na zewnątrz i ja go obserwuję, jakaż ta prawda we mnie jest…
No dobrze, żartowałem z tym. Ale wróćmy do Augustyna. Jeśli prawda mieszka w człowieku, to w człowieku mieszka Bóg, bo to on jest prawdą. Zobaczcie – papieros powstał z nicości. Został stworzony – z dwutlenku węgla, ziemi, słońca, wody, paru substancji smolistych. I sam z siebie jest tylko zwitkiem zeschłych liści. Ale w moim ręku – on staje się czymś więcej, on osiąga swój sens. Sam papieros nie wie jaki jest jego sens – tak sobie siedzi w paczce z innymi – ma, słabe rozeznanie. Myśli że ta zatłoczona paczka to najlepsze, co może go spotkać. Papieros nie ogarnia swojego losu, Podobnie z człowiekiem.
I teraz zobaczcie – jak ten papieros się ode mnie odwraca, leci sobie w którąś stronę – marnuje swoje istnienie. Rozprasza się. Ginie. Zamienia się w nicość. Znika. Tak samo człowiek – kiedy się dobrowolnie odwraca od Boga, błądzi. Na tym polega grzech. Zło i grzech polegają na tym, że zwracamy się w stronę nicości. W stronę bezsensu.
Tak wiec dla Augustyna zło to brak dobra. Lecenie w bok, ze tak powiem. Papieros, gdyby miał rozum, to by wiedział, że sam z siebie by nie powstał – jego cel istnienia jest zależy ode mnie. Jak który papieros mi z paczki wypadnie i zleci na ziemię – to przecież cały na zmarnowanie idzie. To złe. To psuje mi ład. Ja mogę go jeszcze podnieść, jak się zlituję, ale papieros sam się nie podniesie.
Ja zła dla tego papierosa nie stwarzam: ja tylko je dopuszczam. No może mi zlecieć papieros i może nie chcieć mi się go podnieść. Jak papieros nie poświęca się zadaniu, które mu przeznaczyłem, tylko chce sam coś kombinować – wolna wola. Dlatego pilnujcie się paczki, maleńkie.
Tak więc zło – dla mojego papierosa – jest brakiem dobra, czyli brakiem tego, po co ja go tu na świecie potrzebuję . Zobaczcie, jak ten papieros się spala – coraz to krótszy jest. Boi się tego. Może myśli, że to złe. Ale gdyby się nie palił, to by się ze mną nie zjednoczył, pozostałby bezsensownym śmieciem. Tylko w tym spaleniu się, w swoim krótkim życiu staje się czymś, co wypełnia mój plan.
Tak więc zło jest brakiem dobra, świat jest pełen boskich śladów, jak np. ten filtr- po cóż on by był, jeśli nie dla mnie? Tak wiec są znaki. No i w pewnym sensie papieros ma nieśmiertelną duszę – która dzięki mnie ulatuje. A ulatując, rozumie wtedy swoje uczestnictwo w porządku wieczności.
To tyle, do zobaczenia w krótce.